WE CALL IT TECHNO! Documentary (English Version)
'
'linki widoczne tylko dla zalogowanych u¿ytkowników
Offline
nowy festyn w Berlinie. '
'linki widoczne tylko dla zalogowanych u¿ytkowników
Offline
byl ktos w ipse? co to za miejscowa? Byc moze wybiore sie na garniera w maju
Offline
sMolU :
byl ktos w ipse? co to za miejscowa? Byc moze wybiore sie na garniera w maju
Raz byłem, nic ciekawego, po drugiej stronie rzeczki od Club der Visionaere na Treptow. Fajnie jest tylko jak się robi jasno, czyli w dzień, czy rano, bardzo ciche nagłośnienie na zewnątrz. W środku brzmi już lepiej, ale mało klimatycznie. Fajne miejsce na bifor czy after i tyle. Jedyny plus to ilość lokali wokoło: Burg Schnabel, Birgit & Bier, Johnny Knuppel, Arena, Hoppetosse i stacja benzynowa Aral, gdzie wszyscy przesiadują
Offline
A wkleje Sobie też to tu. Gdyby ktoś miał dalej wątpliwości, który klub odjechał wszystkim w Berlinie... Choć niektórzy gonią, muszę przyznać
Tekst z mojego Funpage: Guten Morgen Techno. Link w moim podpisie.
ps. zamiast znaków " i - wkleiły się znaki zapytania. Poprawiłem, ale może nie wszystkie. Sorry
Jak coÅ› link -->' 'linki widoczne tylko dla zalogowanych u¿ytkowników
"Ta historia wydarzyła się na niby. Albo wydarzyła się naprawdę. Nie ważne, bo mogłaby przytrafić się każdemu, Tobie też. I być może tak to by wyglądało.
Berlin. Sobota wieczór. Godzina 21. Niektórzy relaksują się w domu, niektórzy wychodzą właśnie na imprezę. Ludzie właśnie pytają co dziś robisz. A Ty idziesz spać. Tak spać, smacznie spać. Ale na krótko, bo za parę godzin wstaniesz, w środku nocy. Dokładnie o 3. Budzik dzwoni. Ubierasz się, wychodzisz. Zimno. A w telewizji mówili, że już wiosna. Może w tym roku się jednak spóźni. W sumie to nie ważne bo i tak za chwilę będzie gorąco.
Dojechałeś. Kolejka do klubu, jak zawsze. Długa. Współczujesz tym wszystkim ludziom, że w takim zimnie muszą stać. Ty już nie musisz. Bramkarze już dawno przecież wiedzą, że tu pasujesz. No tak, w końcu widzieli Cię chociażby kiedyś, jak pchasz się do klubu, mając zwichnięta kostkę i o kulach. I to dwa razy w ciągu tygodnia. Co za wariat z Ciebie. Uderzasz więc wprost do drzwi klubu. "Cześć" - mówisz do bramkarza. On - "Jesteś na liście?". "Nie, po prostu chciałbym wejść" - odpowiadasz. On się odwraca, konsultując się z drugim ważniejszym bramkarzem. Tamten po prostu kiwa głową. To on m.in. wpuszczał Cię jak przyszedłeś o kulach. I wiele innych razy. "Zapraszamy, cześć". Mówią Ci wszyscy, z najsłynniejszym klubowym bramkarzem na czele. Sven Marquardt. Człowiek legenda.
Jesteś w środku. Zaklejają Ci aparat w komórce, żeby przypomnieć, że nie wolno robić zdjęć. Ty to wiesz, bo szanujesz ich politykę. A może też i po to, żeby czytając takie jak te teksty, zastanawiał się czy to prawda.
Rozglądasz się po klubie. Tym razem coś mało golasów i homoseksualistów. Nikt się nie biczuję, bo i to się zdarzało. W tej kwestii można powiedzieć całkiem spokojnie. A może po tylu latach po prostu nie zwracasz już na to wszystko uwagi. Nie ważne, każdy niech się ubiera/rozbiera/robi co chce.
Muzyka gra. Jak zwykle bardzo głośno. Jesteś spóźniony. 15 minut. Po to właśnie wstawałeś, żeby zdążyć na występ tzw. "Liveact" tych trzech artystów. Polowałeś na nich długo. Rzadko grają. Jak się potem dowiesz, w Berlinie maksymalnie dwa razy do roku. Tylko w Berghain. Taka zasada. Ich grania zostało jeszcze 45 minut. Nie jest źle. Skończyli. Bardzo fajny występ. Chłopaki dają radę. Z jednym z nich później rozmawiasz, bo Cię kiedyś z nim poznano. Pyta się czego się napijesz. "Wódka, może być?". "Pewnie" odpowiadasz. Pijecie, rozmawiacie. Pytasz o zasadę ? ?Dlaczego tak mało gracie??. On odpowiada Ci, że kocha grać, ale są dla niego ważniejsze sprawy w życiu. Rodzina, dziecko i na tym chce się skupić. Opowiada jak wielu jego słynnych znajomych zatraciło się przez muzykę w życiu. Zapomnieli co jest najważniejsze. I nie są szczęśliwi. To co mówi robi na Tobie niesamowite wrażenie. Rzadko zdarza się człowiek, szczególnie z tego otoczenia, z takimi wartościami. Za to i inne rzeczy które powiedział, chyba do końca życia będziesz stawiał mu piwo jak go zobaczysz. Szacunek.
Lecisz dalej. Parkiet. Nowy Dj gra. Też jeszcze go nie słyszałeś na żywo. A chciałeś. Przez takie sety jak ten kochasz tą muzykę. Bo to muzyka jest twoją "prawdziwą ekstazą". Zrobiłeś Sobie z tym hasłem nawet taką koszulkę. Od lat nic i nikt tego nie zmienił. I prawdopodobnie jeszcze długo nie zmieni. Nie jedni próbowali. A propos muzyki. Niektórzy mówią Ci, że dla nich nie jest to nawet muzyka. Napierdalanie garnków, czy coś w tym stylu. Ale Ciebie to nie interesuję. Ty kochasz ją od lat, choć wcześniej słuchałeś zupełnie innej. I dalej czasami innej słuchasz. Jednak teraz to akurat ten typ i właśnie ona nakręca Cię często do życia. Tak już masz, po prostu. A więc na parkiecie tylko Ty i ona. I taniec. Wspaniałe uczucie. Dużo nowych utworów, kilka starych. Piękny set. Prawdopodobnie najlepszy pod kątem muzycznym z całej imprezy.
Na parkiecie spotykasz, nazwijmy go "Pan z Mediolanu". Piątka na parkiecie, krótka wymiana zdań. Pytasz go gdzie jego dziewczyna, bo też ją znasz. On pokazuje Ci tatuaż z jej imieniem i pokazując mówi "Tu". Wiesz, że mieli ze sobą różnie ,no bo kto będąc w związku nie miał. Ale on walczy o nią cały czas. To się chyba nazywa miłość. Dajesz mu wykład o tym, że ma robić tak dalej i jak ważna w życiu jest miłość, rodzina, przyjacielskie relacje. Bo to prawda, nie ma nic w życiu ważniejszego. Powie Ci to każdy przed śmiercią. Po wykładzie i po tym jak oboje dochodzicie do właśnie takiego wniosku, postanawiasz rozluźnić atmosferę pytając ponownie "No dobra to gdzie jest Twoja dziewczyna?" On wybucha śmiechem i śmiejecie się chyba razem z 5 minut. Śmiech to zdrowie, więc dlaczego nie. Następny razem przyjdzie z nią, jesteś tego pewien. I bardzo dobrze bo im kibicujesz. Kibicujesz zawsze temu co prawdziwe.
Lecisz dalej. Następny artysta. I następny "Liveact". Poziom muzyczny ciągle wysoko. Nawet bardzo. Patrzysz na zegarek. Godzina 9. O 10 zaczyna następny DJ. Ten ostatni na którym planowałeś być jako ostatnim. Myślisz - "Może coś zjem, nabiorę sił przed nim. Mcdoland niedaleko w sumie już otwarty". W tej samej sekundzie Dj puszcza jakiś kosmiczny kawałek. "Ok, dobra muza, zjem później" - myślisz. Więc zostajesz.
Natrafiasz na nazwijmy go "Pan Japończyk". Kręci akurat coś wesołego. Ogólnie okazuję się, że to sympatyczny koleś. Opowiada Ci o Japonii. O Tokio. Bo tam mieszkał i stamtąd pochodzi. Uwielbiasz słuchać tego typu historii od innych ludzi. Opowiada o tym tak, że najchętniej już teraz zabookowałbyś bilet do Tokio. Postanawiasz go sprawdzić i pytasz - "To Tokio lepszy czy Berlin?." "Berlin" - odpowiada jednoznacznie. Uff, czyli jesteś jednak we właściwym miejscu. Jak się okażę później, zaprosi Cię potem na imprezę na której będzie grał. I jak Ci nic nie wypadnie to chyba przyjdziesz, bo przecież jedno piwo wypić możesz, co nie?.
Zaczyna grać, ten który miał być ostatnim dla Ciebie. Tej nocy. A nie to już dzień. Już 10 rano przecież. Akurat też go znasz. Spoko typ. Ostatnio wydaje nowego Vinyla. Słyszałeś te utwory. Dają naprawdę radę. Jego wcześniejsze też. Ale teraz jeszcze bardziej widać, że rozwija się jako artysta we właściwy sposób. Od jakiegoś czasu jest przecież rezydentem w Berghain. Nie przypadkowo. Chwila rozmowy z nim i się zaczyna. Jego set. On wpuszcza Cię za konsoletę. Patrzysz z perspektywy Dj-eja, jak oni to widzą. Coś niesamowitego. Ta szczególnie bawiąca się publiczność dodaje Ci niesamowitej energii. Dj-eje muszą to uwielbiać. Ten widok jest nie do opisania. Jesteś tylko Ty i DJ. I muzyka. Głośna jak chyba nigdzie indziej w klubie. Bo nad konsoletą znajdują się 3 najlepszej klasy głośniki. Po secie on zapyta się Ciebie "Czy się podobało?" Ciebie to wszystko wmurowało. Odpowiesz tylko - "Masakra!".
Wiesz już, że to jest jedna z tych imprez, których nie zapomnisz do końca życia. Przypominasz Sobie jednak, że byłeś głodny. Ale muza przecież dalej dobra. Tym razem jednak głód wygrywa. Wychodzisz. Jedno w głowie. Big Mac. Tak wiesz, że niezdrowy. Kolejka po niego do kasy dłuży się niemiłosiernie. Dostajesz go w końcu. Jest pyszny. Ratuje Ci życie. Na dworze wiosna. Telewizja jednak nie kłamała. Rzadko to się zdarza w ich przypadku. Świeże powietrze dobrze Ci robi. Jest jakoś 12:00. Stojąc Sobie przed klubem, obserwując po prostu otoczenie, dokańczasz piwo i wchodzisz z powrotem.
Spotykasz, nazwijmy go "Pan z Frankfurtu". Lubisz tego gościa. Tzw. spoko ziomek. Zawsze podejdzie, zaczepi, pożartuje, zapyta co u Ciebie. Po prostu pogada. Przy okazji każdy czegoś się nauczy, bo Ty mówisz do niego po niemiecku, a on do Ciebie po angielsku. Taka szkoła języków obcych. Śmiejecie się z tego jak każdy jutro będzie wyglądał po tej imprezie. A raczej jak prawdopodobnie nie będzie wyglądał. On, lata ciągle między Frankfurtem i Berlinem. Czasami mieszkając tu, czasami tu. Ma dylemat jak wielu. Zarabiać więcej w miejscu X, czy być w miejscu Y, gdzie czujesz się szczęśliwszy, ale zarabiasz mniej. Stawiasz mu piwo. Zauważasz, że zaczynają kończyć Ci się pieniądze. Może to i lepiej bo w końcu pójdziesz do domu. Choć od jednego barmana kiedyś usłyszałeś zasadę, którą powiedział do Twojego kolegi. ?Nie szukaj tam drobnych bo i tak przecież wszystko wydasz?. To prawda. Wydasz prawie zawsze wszystko. Na szczęście w Berghain wszyscy (no prawie wszyscy) się dzielą, tym co mają tak po prostu. Nie żądając nic w zamian. Czasami Ty coś dasz, czasami ktoś weźmie coś od Ciebie. Bo zawsze będzie tak ze jeden ma więcej, a drugi mniej. Ale to tak naprawdę nie ma znaczenia. Bo wszyscy jesteśmy równi.
Dzwoni telefon. Zdziwienie. Dzwoni nazwijmy go "Pan Rodzinny". Rozmowa w skrócie wygląda tak. "Co robisz?" ? pyta. "Jestem w Berghain" - odpowiadasz. "Znowu w Berghain?" dopytuje. "Tak, znowu". "Nie powinno po tylu latach go już to dziwić" - myślisz. "Przyjedź to wyjdę" - mówisz. "Ok, zaraz będę" odpowiada. "Pan rodzinny" nawiasem mówiąc, nie lubi, to w sumie lekko powiedziane Berghain i całej związanej z tym kultury. Tak kultury. Bo przecież niemiecki sąd uznał Berghain za miejsce równe teatrom czy muzeom, gdzie można zaznać kultury wysokiej. Tylko ten klub. To nie żart. Jak nie wierzysz, Google prawdę Ci powie. Dojechał. W między czasie seta kończy DJ. Słyszysz i nie wierzysz co puścił za ostatni track. Members of Mayday - Sonic Empire. Kawałek z 1997 roku. Czyli wyszedł 21 temu. Pamiętasz, że wtedy słuchałeś go na niemieckiej muzycznej telewizji VIVA. Chyba nawet był przez jakiś czas numerem jeden. Czekasz aż się skończy. Wychodzisz. "Pan rodzinny" przyjechał nowym autem. Fajna fura. Z całą rodziną. Super sprawa. To się chwali. Oby tak dalej i częściej. Chwila rozmowy, kilka żartów. Jest wesoło. Przypominasz Sobie, że nie masz już w sumie pieniędzy. Pożycza Ci 20 Euro. Żegnacie się. Wracasz do środka. Znowu.
Jest po 14. Wchodząc z powrotem od razu spotykasz nazwijmy ją "Pani z Japonii" (o niej później) i nazwijmy go "Pan który zabija". Przyszli razem. Z nim masz do pogadania, tak więc chyba zepsujesz tą randkę. Ale Ty też chciałeś, wrócić tylko na chwilę. Zajrzeć. Spojrzeć. I pójść do domu. W końcu. Ale zostaniesz bo musisz z nim pogadać. Szczerze. Bo zacząłeś tworzyć z nim projekt, który może być czymś wielkim. A na pewno ma potencjał. Choć jeszcze nie wielu to widzi. Bądź udają, że nie widzą, bądź może Cię nie doceniają. Ich strata. Ale muszą wiedzieć, że człowiek zawsze zdziała więcej wspólnie niż konkurując. Ty wiesz co masz robić, masz swój plan i dalej będziesz robić swoje, dążąc krok po kroku do celu. I wiesz, że go osiągniesz. Jak zawsze, wtedy kiedy bierzesz się za coś na poważnie. Bo sukces w każdej dziedzinie jest zawsze pochodną Twojej konsekwencji. A Ty się dopiero tak naprawdę rozkręcasz. Wracając do ?Pana który zabija?. Pogadaliście. Kilka rzeczy wyjaśnionych. A co będzie to życie jak zwykle pokaże. Ty myślisz pozytywnie. Bo tak jest w życiu łatwiej.
Wróćmy do ?Pani z Japonii?. Bardzo sympatyczna. Ciągle uśmiechnięta z duszą na ramieniu. Jedna z rekordzistek. Wymiękają przy niej nawet najwięksi klubowi maratończycy. W kategorii częstotliwość na pewno. Jeżeli zadasz jej pytanie czy idzie do Berghain, może poczuć się obrażona, bo wiadomo że zawsze idzie. Kiedyś widziałeś jej portfel. Myślę że Mendelejew miałby problemy z nazwaniem tych wszystkich substancji które w nim miała. No cóż z chemii na pewno zawsze miała piątkę.
A propos maratończyków. Spotykasz też nazwijmy ją ?Pani z Koszalina?. Gdyby prowadzono oficjalny rekord Guinnessa, ile można wytrzymać w klubie, ona dzierżyła by prawdopodobnie rekord. Kiedyś podobno 41 godzin non stop w klubie. Powiedzenie ?najwięcej witaminy mają polskie dziewczyny? nabiera zupełnie innego znaczenia. Uwielbiasz ją kiedy przychodzi w masce, podobnej do Saurona z filmu Władca Pierścieni. Tym razem jednak jej nie wzięła. Szkoda. Wygląda w niej naprawdę super. Zawsze jej to mówisz. Przez tą maskę w sumie się poznaliście. Siedziała chyba w szkolnej ławce z ?Panią z Japonii?. Na chemii na pewno.
Takich pilnych uczniów i uczennic tego przedmiotu w klubie nie brakuje. Ogólnie przy tej muzyce, to prawda jest tego dużo. Ty tego chyba nigdy nie zrozumiesz. Dlaczego bawiąc się w najlepszym klubie na świecie, gdzie wrażeń nie brakuje, ludzie szukają mimo wszystko ich jeszcze więcej. Dochodząc aż do takich granic. Ale to tolerujesz, choć wydaje Ci się, że robią źle. Tyle tego szajsu teraz na ulicy. Niektórzy się nawet od tego przekręcają. Ale każdy robi co chce i uważa. Jego życie. Oby robił to zawsze z głową. I nie przesadzał z nadmiarem. Oczywiście mało osób wierzy w to, że Ty taki nie jesteś. I tak nie robisz. Ale to ich problem, ze mierzą Cię swoją miarą, bądź spoglądają na świat przez pryzmat stereotypów. Ty tak starasz się nie robić. Z nikim. Choć oczywiście to bardzo trudne.
Godzina 18. Jeden Dj kończy, drugi zaraz zaczyna. Grają zazwyczaj po 4 godziny. To jest wystarczający czas, żeby ocenić co artysta ma do zaoferowania. Nie godzina, dwie a cztery. Oczywiście są też tzw. ?Endy? gdzie dany DJ gra jako ostatni do końca imprezy. I to wtedy może to trwać o wiele wiele dłużej. Najdłuższy set jaki chyba tam był zagrany trwał 16 i pół godziny. Z tego co Ci wiadomo, bo nawet na nim byłeś. Choć nie w całości. Chris Liebing bo o nim mowa. Kolejny człowiek legenda w tej muzyce. Po tym secie już nigdy nie pojawił się w Berghain. A szkoda. Ty idziesz do domu. W końcu. Najwyższy chyba czas. W klubie paradoksalnie ludzi coraz więcej. No tak najlepsze imprezy są właśnie w niedziele. No i poniedziałek, bo przecież impreza będzie trwała w poniedziałek też. I są to właśnie te ?Endy?. Jeżeli w nocy z soboty na niedziele zdarzają się jeszcze ?turyści? ? choć nie lubisz tego określenia, bo każdy przecież jakoś zaczynał, to w niedziele i poniedziałek już raczej nie. Sami ludzie wiedzący po co przyszli. Selekcja na bramce robi swoje. Twoim zdaniem to oni w 50% są odpowiedzialni za taki sukces tego klubu. Niektórych wpuszczając, a większości nie.
Powroty z Berghain to coś, jak to mówią epickiego. Poziom endorfin które w Tobie wtedy buzuję jest nie do opisania. Jesteś wycieńczony, że nie jeden po siłowni nie dostaje takiego wycisku. Niektórym to zastępuję sport. Zdarzają się zakwasy od tańca na następny dzień. Serio. Ale jesteś zadowolony. Bardzo zadowolony. Że po raz kolejny doświadczyłeś czegoś nie z tej ziemi. Czegoś co umila Ci codzienny dzień. Codzienne standardowe życie od 9 do 17. Na przykład w biurze. Każdy powinien coś takiego w życiu mieć. Coś co pozwala mu przestać myśleć o codziennych problemach. To bardzo potrzebne. W pracy na następny dzień szef zapyta się Ciebie ?Jak ci minął Weekend??. Ty oczywiście masz już z góry przygotowaną wyczerpującą odpowiedź. Odpowiesz ? ?Dobrze?. I tyle. No bo co masz odpowiedzieć. Oczywiście uśmiechasz się wtedy sam do Siebie. Jeszcze przez kilka dni potem tym żyjesz. Potem życie toczy się normalnie. Aż do następnego razu. Bo zapewne następny raz będzie. Choć jesteś w stanie Sobie wyobrazić, życie bez tego. Bez Berghain, bez klubów. Na pewno.
Oczywiście cała ta historia, jak przeczytałeś na początku, mogła mieć miejsce, jak również mogła zostać zmyślona i być na niby. Czy to prawda czy fikcja nie ma to żadnego znaczenia. Na końcu i tak to Ty wierzysz w co chcesz. Wszelkie podobieństwa kogoś do opisanych osób są oczywiście zupełnie przypadkowe. I najważniejsze. Jeżeli po przeczytaniu tego wpadłby Ci na tyle szalony pomysł do głowy, żeby ustawić się w tej kolejce i spróbować swoich sił. Musisz być pewien, że tu pasujesz. Słuchać takiej muzyki od lat, chodzić wcześniej na tego typu imprezy, identyfikować się z tym wszystkim. I przede wszystkim mieć otwarty umysł. Tolerancyjny umysł. Bo to czego doświadczysz przejdzie i tak Twoje wyobrażenia. Musisz być gotowy na zaakceptowanie tego co inne. Co nie pasuje do Twojego świata. Bo inaczej możesz się rozczarować. Mimo wszystko jak to spełniasz to i tak prawdopodobnie nie wejdziesz. No tak już jest. I koniec.
Podpisano.
Nazwijmy go "Pan Berghain".
Ostatnio edytowany przez True_ExtasY (2018-03-18 12:54:50)
Offline
w Skrocie gdzie warto teraz uderzyc w Niemczech na balety ?
Offline
Martin :
Ziew
Dobranoc
maydayboy :
w Skrocie gdzie warto teraz uderzyc w Niemczech na balety ?
Nic w tej kwestii siÄ™ od lat nie zmienia - Berlin. Bookujesz jakiÅ› weekend albo nawet w tygodniu, odpalasz RA i zawsze znajdziesz coÅ› dla Siebie
Offline
Jkis klub polecacie w Niemczech ?? Berghain ??
Offline
ktos sie wybiera w czerwcu na borisa brejche?
Offline
maydayboy :
w Skrocie gdzie warto teraz uderzyc w Niemczech na balety ?
Najlepiej jechać na jakieś konkretne nazwisko i pod tym kątem wybrać sobie klub i miasto. W każdym większym mieście są fajne lokale, nie tylko w Berlinie. Czy to Blitz, Harry Klein w Monachium, Robert Johnson w Offenbach, Baalsaal, Docks, PAL, Golden Pudel w Hamburgu itp.
Offline
subsonik :
maydayboy :
w Skrocie gdzie warto teraz uderzyc w Niemczech na balety ?
Najlepiej jechać na jakieś konkretne nazwisko i pod tym kątem wybrać sobie klub i miasto. W każdym większym mieście są fajne lokale, nie tylko w Berlinie. Czy to Blitz, Harry Klein w Monachium, Robert Johnson w Offenbach, Baalsaal, Docks, PAL, Golden Pudel w Hamburgu itp.
Masz cos godnego polecenia na przelomie konca Czerwca do polowy Lipca ??
Offline
Pod koniec czerwca polecam wybrać się do Szczecina na Wooded Festival, gdzie będzie grało trzech rezydentów Berghain, dwóch KaterBlau i jeszcze paru innych z Berlina. Nie wiem czy na tak daleki termin są imprezy w klubach już rozpisane w DE, polecam sprawdzić Resident Advisor, dział events Germany, czy poszczególne miasta po datach albo gigs.gitatools też po konkretnych miastach i przeczytać całość.
Offline
subsonik :
Pod koniec czerwca polecam wybrać się do Szczecina na Wooded Festival, gdzie będzie grało trzech rezydentów Berghain, dwóch KaterBlau i jeszcze paru innych z Berlina. Nie wiem czy na tak daleki termin są imprezy w klubach już rozpisane w DE, polecam sprawdzić Resident Advisor, dział events Germany, czy poszczególne miasta po datach albo gigs.gitatools też po konkretnych miastach i przeczytać całość.
ok, dzieki za informacje
Offline
Nie znalazłem nigdzie tematu o Garbiczu, a to w zasadzie festiwal berliński, więc wklejam tu.
Obszerna relacja z Garbicz Festival 2017 mojego autorstwa.
Zapraszam do czytania i wysyłania wszystkim zainteresowanym
'
'linki widoczne tylko dla zalogowanych u¿ytkowników
Offline
subsonik :
Nie znalazłem nigdzie tematu o Garbiczu, a to w zasadzie festiwal berliński, więc wklejam tu.
Obszerna relacja z Garbicz Festival 2017 mojego autorstwa.
Zapraszam do czytania i wysyłania wszystkim zainteresowanym
'
'linki widoczne tylko dla zalogowanych u¿ytkowników
świetna fotorelacja.
od początku aż miło się czyta!!
a przede wszystkim zachęca do odwiedzenia!
opcja nr 3
Offline
subsonik :
Nie znalazłem nigdzie tematu o Garbiczu, a to w zasadzie festiwal berliński, więc wklejam tu.
Obszerna relacja z Garbicz Festival 2017 mojego autorstwa.
Zapraszam do czytania i wysyłania wszystkim zainteresowanym
'
'linki widoczne tylko dla zalogowanych u¿ytkowników
Bylim trzy razy ...solidną reprezentacją z Gorzowa rozbitą co roku obok Buk Corner Pewnie waliliśmy razem KETE i tego nawet nie wiemy
gutek81 :
świetna fotorelacja.
od początku aż miło się czyta!!
a przede wszystkim zachęca do odwiedzenia!
opcja nr 3
No wybrałbyś się gdzieś na dobre tańce w końcu poza pedałownią ala Bass Planet czy innymi Membersami
Z Poznania masz idealny dojazd do Berlina....a odezwij się kiedyś na priv to ci dopiero fotorelacje pokażę
Offline
Am 21. September 2018 feiert ARTE die ganze Nacht hindurch 30 Jahre Techno und Club-Kultur. Musikalisch gestalten internationale DJ Sets den Abend, Reportagen und Interviews liefern Hintergründe zu den verschiedenen Generationen der Techno-Szene. ?Tracks? ist mit einer Sondersendung dabei und führt über alle musikalischen und geografischen Grenzen hinweg von Detroit über Berlin bis in die georgische Hauptstadt Tiflis. Zum Abschluss porträtiert Romuald Karmakars Film ?Denk ich an Deutschland in der Nacht? die deutschen Protagonisten der Club-Kultur, die die elektronische Musik und das damit einhergehende Lebensgefühl entscheidend gerpägt haben.
'
'linki widoczne tylko dla zalogowanych u¿ytkowników
Offline
Mam prośbę morze ktoś polecić kluby w berlinie gdzie warto iść w ten weekend poza Berghain ?
Offline
Offline
Dzięki skorzystam z którejś opcji
Offline
w zeszłych latach ponoć organizacyjna kupa.
Offline
Witam. Pytanie odnośnie imprez plenerowych w berlinie, czy maja jakąś konkretną datę rozpoczęcia ? Czy jest jakaś strona oprócz RA, prezentująca berlińskie bookingi i imprezy ?? Dzięki za jakąkolwiek pomoc
Offline
Co to znaczy być DJ-em i producentem w Berlinie ? w jaki styl życia się wchodzi, jak długo można uprawiać ten zawód? Na te pytania starają się odpowiedzieć twórcy dokumentu "Beyond Sound", spoglądając niejako przez dziurkę od klucza na berlińską noc.
'
'linki widoczne tylko dla zalogowanych u¿ytkowników
Offline
Powered by PunBB.org
© Copyright 2002–2005 Rickard Andersson
Modifications for GSz © Copyright 2005–2008 YonasH