cichy86 :
Nikt ich do wcześniaka nie chciał zaprosić?
'
'linki widoczne tylko dla zalogowanych uytkownikw
cóż za poje**** naród
Offline
daveg :
insict :
poszukuję nazwy tego kozaka z sety Gesaffelstein' 'linki widoczne tylko dla zalogowanych uytkownikw
Floorplan-Eclipse
Tale Of Us
54min. Alan Fitzpatrick - In The Beginning
wielkie dzięki
to mamy kolejny do kolekcji:
Gesaffelstein @ Audioriver 2013
Boards Of Canada - Reach for the Dead
Gesaffelstein-Depravity
Gesaffelstein & The Hacker - Crainte
Plastikman - Spastik
Gesaffelstein - Pursuit
Phreak - Acid On
Truss - Hackney
Clouds - Chained To A Dead Camel
Gesaffelstein - Vio
MPIA3 - Ely
Jeff Mills - The Bells
Floorplan - Eclipse
Wiecie co jest chujowe, że wszystkie kawałki na żywo brzmią 100 razy lepiej niż słuchane na głośnikach domowych czy słuchawkach, czasami brakuje konkretnego pierdolnięcia.
Offline
insict :
daveg :
insict :
poszukuję nazwy tego kozaka z sety Gesaffelstein' 'linki widoczne tylko dla zalogowanych uytkownikw
Floorplan-Eclipse
Tale Of Us
54min. Alan Fitzpatrick - In The Beginningwielkie dzięki
to mamy kolejny do kolekcji:
Gesaffelstein @ Audioriver 2013
Boards Of Canada - Reach for the Dead
Gesaffelstein-Depravity
Gesaffelstein & The Hacker - Crainte
Plastikman - Spastik
Gesaffelstein - Pursuit
Phreak - Acid On
Truss - Hackney
Clouds - Chained To A Dead Camel
Gesaffelstein - Vio
MPIA3 - Ely
Jeff Mills - The Bells
Floorplan - Eclipse
Wiecie co jest chujowe, że wszystkie kawałki na żywo brzmią 100 razy lepiej niż słuchane na głośnikach domowych czy słuchawkach, czasami brakuje konkretnego pierdolnięcia.
dlatego ja nie slucham, tylko na nie patrze
Offline
dropski :
insict :
daveg :
Floorplan-Eclipse
Tale Of Us
54min. Alan Fitzpatrick - In The Beginningwielkie dzięki
to mamy kolejny do kolekcji:
Gesaffelstein @ Audioriver 2013
Boards Of Canada - Reach for the Dead
Gesaffelstein-Depravity
Gesaffelstein & The Hacker - Crainte
Plastikman - Spastik
Gesaffelstein - Pursuit
Phreak - Acid On
Truss - Hackney
Clouds - Chained To A Dead Camel
Gesaffelstein - Vio
MPIA3 - Ely
Jeff Mills - The Bells
Floorplan - Eclipse
Wiecie co jest chujowe, że wszystkie kawałki na żywo brzmią 100 razy lepiej niż słuchane na głośnikach domowych czy słuchawkach, czasami brakuje konkretnego pierdolnięcia.dlatego ja nie slucham, tylko na nie patrze
to fajnie masz, zostań vj
Offline
insict :
dropski :
insict :
wielkie dzięki
to mamy kolejny do kolekcji:
Gesaffelstein @ Audioriver 2013
Boards Of Canada - Reach for the Dead
Gesaffelstein-Depravity
Gesaffelstein & The Hacker - Crainte
Plastikman - Spastik
Gesaffelstein - Pursuit
Phreak - Acid On
Truss - Hackney
Clouds - Chained To A Dead Camel
Gesaffelstein - Vio
MPIA3 - Ely
Jeff Mills - The Bells
Floorplan - Eclipse
Wiecie co jest chujowe, że wszystkie kawałki na żywo brzmią 100 razy lepiej niż słuchane na głośnikach domowych czy słuchawkach, czasami brakuje konkretnego pierdolnięcia.dlatego ja nie slucham, tylko na nie patrze
to fajnie masz, zostań vj
ok
Offline
insict :
...wszystkie kawałki na żywo brzmią 100 razy lepiej niż słuchane na głośnikach domowych czy słuchawkach, czasami brakuje konkretnego pierdolnięcia.
Tru story bro
W domu to juz padaka...
BTW: Co to za tempe pizdy z pudelka wgl?
Offline
dropski :
insict :
daveg :
Floorplan-Eclipse
Tale Of Us
54min. Alan Fitzpatrick - In The Beginningwielkie dzięki
to mamy kolejny do kolekcji:
Gesaffelstein @ Audioriver 2013
Boards Of Canada - Reach for the Dead
Gesaffelstein-Depravity
Gesaffelstein & The Hacker - Crainte
Plastikman - Spastik
Gesaffelstein - Pursuit
Phreak - Acid On
Truss - Hackney
Clouds - Chained To A Dead Camel
Gesaffelstein - Vio
MPIA3 - Ely
Jeff Mills - The Bells
Floorplan - Eclipse
Wiecie co jest chujowe, że wszystkie kawałki na żywo brzmią 100 razy lepiej niż słuchane na głośnikach domowych czy słuchawkach, czasami brakuje konkretnego pierdolnięcia.dlatego ja nie slucham, tylko na nie patrze
Offline
LSDj :
winetu :
Jeżeli chodzi o gastronomię to w tym roku szeroki wybór. Jak mnie w Niedzielę złapała Gastro-Faza to 5 minut stałem jak pizda i nie mogłem się zdecydować
co tu opierdolić ale wygrała polska kiełbasa...
a do wyboru oprócz grilla było jakieś stoisko z hipsterskimi burgerami, jakiś meksykański busik co dawał burritos etc.... chińczyki jakieś z makaronami... tak więc było w czym przebierać.
Co do żarcia na rynku, to raz na powrocie w czwartek z AudioPola na bazę zjadłem chujowego Kebaba.
W Piątek chińczyk żółty smok bodajże i było najebane w cipkę i tanio. Polecam..w sumie mój jedyny posiłek był do Niedzielnego poranka.
Na wylocie z Płocka przed powrotem wpadłem z paroma znajomymi do jakiegoś Samuraja..jakiś azjatycki lokal... było nas 5 osób... i każdy coś zamówił...po przyniesieniu zamówienia po samym wyglądzie od razu 3 poszły z powrotem jako zwrot na kuchnię.... !!! Zupka Won-Ton to były pierogi ruskie w Oleju przepalonego z patelni i takie tam cuda na kijuJeszcze babka próbowała mi wmówić ,że tak wygląda tajska kuchnia :F
Jak już dostaliśmy normalne zamówienie tak nam się wydawało to i tak...100 kilometrów za Płockiem....był postój na CPN-ie i TURBO SRACZKA
Jestem gruby okej, przyznaje się bez bicia ale to nie znaczy ,że mam kurwa śmietnik..a słabo reaguje na byle jakie niezdrowe, chujowej jakośći żarło :F
NIE POLECAM KURWA ŻREĆ TAM NIKOMUchinczyk z makaronem
najlepszy chinol tylko w Łodzi na kilińskiego ,przy ek-soc
Offline
było bosko chcę jeszcze!! i kto mi ukradl piątek?
Offline
2009 james holden i 2 godzinny bis na zamkniecie imprezy po tym secie zostałem dj.
skusnierczyk :
http://www.youtube.com/watch?v=dINYBI2bGhw
Po kilku dniach odpoczynku i przemyśleniach , mogę śmiało stwierdzić , że to był najlepszy występ na Audioriver , który dane było mi usłyszeć od 2009 roku
Offline
było mega ,co miesiac powinna byc taka impreza jak AR
Offline
Kapeczkę mojej spuścizny.
Audioriver 2013
Dzień 1
To już kolejna edycja festiwalu, kolejna okazja do spotkania się w jednym miejscu by hucznie świętować.
Tak jak niektórzy AR zaczynają już w czwartek i kończą w poniedziałek, tak my do Płocka dotarliśmy w piątek. Bez zbędnego przygotowania, chwilę po godzinie 20 skierowaliśmy kroki do kas biletowych i tu miłe zaskoczenie w porównaniu z rokiem poprzednim – nie czekaliśmy w kolejce. Nadmienić trzeba, że pogoda była cudowna i wymarzona. Wchodziliśmy od strony pola namiotowego, szybka rewizja na bramce (zauważalna zwiększona ilość ochrony) i myk na plaże. W bukolicznych nastrojach rozejrzeliśmy się po terenie festiwalu, wszystko na swoim miejscu, po staremu. Tylko ułożenie Wildstage zmieniło się w tym roku, stali frontem do klienta, doszła jakaś budka T-mobile i miejsce dla fanów ślizgawek. Strefa gastro usytuowana była wzdłuż namiotów. Nie liczyłem, ale wydaje mi się, że w tym roku było więcej toi toi myślę, że więcej o jeden może dwa.
Circus już pomykał przy secie BLCKSHP, a reszty nie słyszałem, bo zatrzymaliśmy się na „piwie”. Co do piwa to może zakończę na tym cudzysłowie, na internecie możecie poczytać opinię uczestników festiwalu.
Naszym celem jeśli chodzi o muzykę jest Circus z przebłyskami na MS, to może mało rozwojowe, ale jest tam naprawdę rewelacyjna atmosfera. Ten namiot jest wypełniony chyba najbardziej dojrzałą publiką, pasuje mi brzmieniowo. Właściwe tańcowanie rozpoczęliśmy od występu Czubali, publiczność w alkoholowo – narkotykowym uniesieniu napływała nad wiślańską plażę. Zaraz po MC mogliśmy usłyszeć Steffi, żałuję, że nie zostałem dłużej, bo set zapowiadał się godnie, jednak to AR tutaj nie ma schematów, wszystko dzieje się tu i teraz zgodnie z tym na co mam aktualnie chęć. Wszystko co najlepsze dopiero przed nami. Przed 1:00 znów wróciliśmy do Circus występ kończył Monoloc i za chwilę miał zacząć dostojnik Mills. Pierwszy raz go słyszałem w akcji i stwierdzam bezapelacyjne, że to były intensywne 2 godziny z petardą. Nie było zbędnego cackania się z utworami, set dynamiczny, namiot wrzał, muzyka surowa, brzmienie automatu perkusyjnego rozgrzewało namiot, nie dość, że upał na zewnątrz to wrzątek w środku. Tak właśnie ma wyglądać nieskrępowana zabawa, kto stał ten trąba. Każdy kolejny numer wkręcał na jeszcze wyższy poziom doznań. Zaraz po Millsie na chwilę zwinąłem się z czystej ciekawości na Mr. Oizo, ale tam była sieka, miałem nadzieje, że trafię na Flat Beat(nawet nie wiem czy zagrał). Uciekłem szybko, bo tak jak przez moment mogłem posłuchać, tak po chwili zaczęło mnie to męczyć. W tym czasie Oxia grał swoje, cieszę się, że trafiłem na większą część jego występu, bo miałem go na liście „chce usłyszeć” i się nie zawiodłem. Cisnął pozytywne tech-housy, zero klocków, raczej konkretne uderzenia. I to właśnie on pierwszy zagrał dla mnie numer, przy którym stałem jak wryty i nie wierzyłem w to co słyszę, niestety nie namierzyłem go do teraz, to była końcówka seta chwilę przed Domino. Do dziś nie mogę wyjść z podziwu jak przy Let’s Groove Morela, przygasły światła, zrobiła się ciemność po to aby za chwilę rozbłysnąć wraz z uderzeniem basu - moc. Przy wcześniejszych edycjach wizuale, światła średnio mi robiły, tak w tym roku kilka razy powiedziałem „łał” tzn. że musieli się kurewsko poprawić. Skończył Oxia i finał dnia należał do Dixona i Ame, jak oni pięknie zbudowali nastrój, jakież to było doświadczenie, jak muzyka niewyobrażalnie idealnie brzmi na potężnym, festiwalowym nagłośnieniu. Utwory nabierają dodatkowego kolorytu, przy Falling Angel rozpłynąłem się.
Kąśliwe promienie słońca i świt już spoglądały na udeptaną plaże w Circus. Ludzie ukazali swoje twarze po nocnej przeprawie. Były to twarze zmęczone ale szczęśliwe. Organizm po intensywnych 10h zabawy był już wyczerpany, udałem się na spoczynek.
Dzień 2
Potężnie naładowany muzycznie z niemiłosiernymi zakwasami, stwierdziłem, że trzeba się umyć, ogarnąć i wybić na Rynek. Skwar lał się z nieba, duchota wdzierała się w każdy chełst powietrza, alkohol przestawała działać, nadszedł kac morderca (organizm już nie przyjmuje kolejnej porcji piwa). Godzina 12:00 szybki dojazd na rynek. W Płocku opłaca się jeździć taksówką na liczniku wszędzie dojeżdżaliśmy za ok 10zł z czego 6zł to było za zamknięcie drzwi. To był jeden z tych upalnych dni, gdzie stojąc i nie ruszając się człowiek gubił litry wody. Szukaliśmy schronienia i pożywienia, niestety nasz sprawdzony lokal nie popisał się w tym roku, pierogi były złe. Ale nie na żarcie tu przyjechaliśmy, będziemy jeść w domu za dwa dni.
Rynek potraktowaliśmy nad wyraz skromnie w tym roku, szybki rzut oka na namioty. Można było kupić placki, bawić się eko-słomą (a może to wyklina była?), widziałem ludzi w barwach krakowskiego Prozaku. Gdzieś mi się przewinęło stoisko z mobilnymi głośniczkami do telefonów.
Ten rok był inny pod względem incydentów(pierwszy raz widziałem incydenty na AR). Najpierw ochrona spacyfikowała jakiegoś Pana, nie wiem za co, ale dostał z buta w plecy, dupę i poszedł sobie. Potem ochroniarz przyszedł do mnie jak stałem z zamkniętymi browarami i mi zwrócił uwagę, abym tego piwa nie otwierał, bo ktoś wcześniej dostał z butelki od piwa w głowę. Pojechaliśmy się zregenerować, tak aby w pełni sił rozpocząć drugi dzień świętowania. Zaczęliśmy od MS i Oszibarack rozsiedliśmy się na skarpie wraz ze znajomymi, zjedliśmy ciasteczka NL i siedzieliśmy dalej, słuchaliśmy muzyki. Zwinnie na scenie pojawiła się ekipa z Submotion Orchestra – byłem prawie na całym koncercie i muszę powiedzieć, że pozytywnie się naładowałem, opuściłem 15min, bo w Hybrid właśnie zaczął się występ Dusky. Panowie zupełnie nie pasowali do klimatu jaki panował w Hybrid – hasające dzieci, walające się pod nogami. Ludzie w czapkach z prostym daszkiem przekrzywionym lekko na lewą lub prawą stronę. Czułem się dziwnie, ale rozdeptałem kawałek miejsca dla siebie i to było 30min intensywnej bujanki. Dusky bardzo dobry występ, jak to mój kolega powiedział: "dzieci kwiatów XXI wieku".
Największa porażka festiwalu (uległem komercji, reklamie i popularności) poszedłem zobaczyć na PK, miejsce, które opuściłem gdy grali SM było zasłane ludźmi (dywan), aby odnaleźć swoich czułem się jak w kreskówce gdzie jest Wally, był ścisk, dobrze, że już biletów nie sprzedawali. Wytrzymałem 15min, było cicho, strasznie nudno z Hybrid słyszałem Dusky (żałowałem, że stoję na skarpie). Udałem się do Circus cisnął Terry Francis, chwilę po nim wszedł Matador - ależ miał piękne otwarcie występu, przez 5 min pasł nas dwoma dźwiękami, było ciemno, aż się zastanawiałem co się dzieje. Matador zrobił piękną podkładkę pod RH, wyskakałem się, jednak ciągle wiedziałem, że siły trzeba chomikować na występ Tale of Us. Po występie Matadora, namiot puchł przybyli fani pod okienko, RH rozpoczął swoją muzyczną podroż z synchro i traktorem, nie jestem jego fanem, ale oddać mu muszę, że końcówką seta mnie uwiódł, numer Saw Joopa, sprawił, że cały namiot wrzeszczał i pląsał się. Jak grał RH to za płotem odgrywał się kolejny incydent, młodzież płocka chciała się wbić na festiwal, albo uciekała przed ochroną. Zwartym szykiem ochroniarze zaczaili się na młodych przy płocie od strony Circusa i zorganizowali łapankę, ale chyba nikogo nie dorwali. Nigdy takiego czegoś wcześniej nie było. W tym roku widziałem więcej ludzi oderwanych od klimatu AR niż w poprzednich latach, chyba wystarczy nie zapraszać PK, to nam się trochę „śmietanka towarzyska” rozrzedzi.
W końcu mogłem zobaczyć i usłyszeć geniuszy z Tale of Us. W namiocie zrobiło się luźniej(byli tylko Ci co wiedzieli) początek świetnie pasował do tego co zostawił po sobie RH, ale gdy zabrzmiała Morgana, to nie miałem wątpliwości, że doświadczam nieba. Rewelacyjny set, warto było przyjechać aby ich usłyszeć. Niestety jestem już bardziej stary niż rok temu i padłem z nóg, nie dotrwałem do Minilogue,na usprawiedliwienie nie miałem ich na liście "chcę usłyszeć". Najbardziej żałuję, że nie poszedłem na występ Gesafellsteina oraz Lusine.
Festiwal spędziłem w najlepiej znany mi sposób – doświadczając muzyki.
Plusy: piękna muzyka Oxia, Dixon & Ame, Tale of US, atmosfera, klimat, zabawa, ludzie, wolność, pogoda. Minusy: bezpieczeństwo (odczułem spadek), dziwni ludzie, PK.
Offline
Ochrony moze i bylo wiecej, ale mniej aktywni. W piatek pan zapytal sie co mam w torebce, nawet nie otwieralam, w sobote przelecialam swobodnie. Nie bylo problemu z wniesieniem flaszki. Pewnie gdybym powiedziala ze mam 5g przygod itak by nie kazali wyjmowac rzeczy z torebki.
Taka jeszcze refleksja mnie naszla, że ze wszystkich 4 ar na jakich bylam Itak number 1 zostaje dla mnie wystep ATOLi. nic ich nie przebilo jak narazie.
Offline
Byłaś na edycji 2009 AR?
kafe. :
Ochrony moze i bylo wiecej, ale mniej aktywni. W piatek pan zapytal sie co mam w torebce, nawet nie otwieralam, w sobote przelecialam swobodnie. Nie bylo problemu z wniesieniem flaszki. Pewnie gdybym powiedziala ze mam 5g przygod itak by nie kazali wyjmowac rzeczy z torebki.
Taka jeszcze refleksja mnie naszla, że ze wszystkich 4 ar na jakich bylam Itak number 1 zostaje dla mnie wystep ATOLi.nic ich nie przebilo jak narazie.
Offline
kafe. :
Taka jeszcze refleksja mnie naszla, że ze wszystkich 4 ar na jakich bylam Itak number 1 zostaje dla mnie wystep ATOLi.
nic ich nie przebilo jak narazie.
yyyyy zgadzam się
Offline
lisner :
Byłaś na edycji 2009 AR?
kafe. :
Ochrony moze i bylo wiecej, ale mniej aktywni. W piatek pan zapytal sie co mam w torebce, nawet nie otwieralam, w sobote przelecialam swobodnie. Nie bylo problemu z wniesieniem flaszki. Pewnie gdybym powiedziala ze mam 5g przygod itak by nie kazali wyjmowac rzeczy z torebki.
Taka jeszcze refleksja mnie naszla, że ze wszystkich 4 ar na jakich bylam Itak number 1 zostaje dla mnie wystep ATOLi.nic ich nie przebilo jak narazie.
no masz Ci babo placek ale nie
Offline
relacja by chałup'
'linki widoczne tylko dla zalogowanych uytkownikw
Offline
Offline
Offline
Wojtazz :
Po tyg rozmkniny, przypomnialem sobie, ze Steffi grala to cudo z placka
Tuff City Kids - Sfs
grala tez utwor Octave One,ale nie moge sobie przypomniec tytulu :F
Offline
Offline
A co z Mistrzem Holdenem ? impreza tuż tuż a nawet ceny biletów nie ma...
Offline
następnym razem warto obadać cały wątek
Offline
Powered by PunBB.org
© Copyright 2002–2005 Rickard Andersson
Modifications for GSz © Copyright 2005–2008 YonasH