winetu :
Teraz mnie się przypomniało jak Max Cooper zagrał stary nieśmiertelny klasyk nad ranem....
Sasha - Xpander... kawał historiii o ile pamiętam to też było Prodigy - Firestarter czy Voode People też ?
było było... co do Prodigy to chyba tylko Firestarter ,ale nie dam sobie głowy uciąć.
Offline
Inter :
winetu :
Teraz mnie się przypomniało jak Max Cooper zagrał stary nieśmiertelny klasyk nad ranem....
Sasha - Xpander... kawał historiii o ile pamiętam to też było Prodigy - Firestarter czy Voode People też ?
było było... co do Prodigy to chyba tylko Firestarter ,ale nie dam sobie głowy uciąć.
breathe
Offline
winetu :
K_mill :
Takkyu__ :
co robił Angelo Mike w budce kiełba w gębę ?
Powoli się przebranżawia
A tak całkiem poważnie to jego track foodNa Afterze też była jego buda..ale on sam tańczył i się wyginał jak wszyscy na Lazarusie czy Mano, dopiero na koniec seta chyba poszedł do swoich pracowników pomóc im zwijać interes
Równo jak skończyło się granie na afterze auta już się rozjeżdzały , w sumie trochę dziko bo mogły poczekać te kilkanaście minut ,wielu moich znajomych bylo troche glodnych i tak zamiast walic do jakiegos sklepu czy turlać do centrum Płocka moznabyło coś zjeść w takim trucku i na baze hotelową spać
no ceny miał mocno warszawskie
Offline
Nie wiem czy uda mi się zebrać i coś więcej napisać - bo i co tu opisywać? było mega!
Wcześniak po raz kolejny udowodnił, że jest najlepszy Tak samo jak cała ekipa.
Fajnie było zobaczyć po roku czasu znów te same ucieszone twarze
Dzięki
Offline
Ibiza_Driver :
Inter :
winetu :
Teraz mnie się przypomniało jak Max Cooper zagrał stary nieśmiertelny klasyk nad ranem....
Sasha - Xpander... kawał historiii o ile pamiętam to też było Prodigy - Firestarter czy Voode People też ?
było było... co do Prodigy to chyba tylko Firestarter ,ale nie dam sobie głowy uciąć.
breathe
racja! Breathe leciało, już mi sie pomieszało troszeczkę
Offline
Moje:
Audioriver 2014 już zakończone. O fali pecha, nieszczęśliwych wydarzeniach losowych, zmianie TT i o tłuszczowym szaszłyku za 30zł powiedziano już sporo. Dla mnie w tym roku festiwal buchnął różnorodnością, w takim sensie, że imprezowałem wszędzie. Najwięcej Circus i Wide, ale wtopiłem się również w tłum na Głównej i Last.fm. Zabrałem ze sobą 3 osoby, które nigdy nie były na AR, jako przewodnik mikro stada wskazałem im wodopój, lokalnych magików oraz ogólny zarys przestrzeni, wywieźli wiele dobrego i niestety zero zupek Knorra.. Ten rok uważam za udany pod względem dyscypliny w przemieszczaniu się między występami artystów. Rok temu miałem zlane, ale w tym ślizgałem się między namiotami rubasznie hasając i pilnując rozkładówki.
Bilans AR: 4,5kg zrzutka wagi, pewnie uszły ze mnie wody, ponad 20h ciągłej zabawy, zjedzony jeden żur staropolski oraz tytka frytek.
Jeden minus, i to największy , o którym chcę napisać to brak info dla ludzi, wśród ludz, że 3 dzień jest jeszcze do ogarnięcia. Przez okres festiwalu wyłączam się na internet, telefon, świat zewnętrzny. Siły po niedzieli jeszcze miałem spore i chciało mi się bawić. KiNK byłby uwieńczeniem AR, bo uwielbiam go za to co on robi z muzyką. Zamiast leżeć przy Wiśle, z wielką chęcią pobujałbym się przy KiNKu. Tak jak na Gerbera słyszałem i nie miałem na niego parcia, to KiNKa do teraz nie mogę sobie wybaczyć.
Dwudniowa podróż zaczęła się od Mind Against i tutaj brawa za występ, bo uraczyłem się, dzielnie dreptając w miejscu i wkręcając się w wir dźwięku oraz nadchodzącej nocy.
Nic na niebie nie zapowiadało takiej petardy, która miała wydarzyć się, a zowie się ona Special Request. W strugach deszczu, totalnie zmoczeni, wojowali nieśmiertelni fani wyspiarskiego pierdolnięcia w najlepszym tego słowa znaczeniu. Jak ktoś nie był fanem to miał powody aby zostać. Jeśli chodzi o basowe uderzenie, to wszyscy Ci, którzy na nim opierają swoją twórczość, mogą się od niego uczyć. Bo w jego utworach i występie było słychać tą angielską tradycję i poszanowanie dl a pierwotnego brzmienia , jakim najogólniej mówiąc była naładowany kiedyś Garage. To był dzień dla tego Pana, zagrał pięknego seta utrzymanego w tym najbardziej smacznym, charakterystycznym starym(odświeżonym) angielskim brzmieniu' 'linki widoczne tylko dla zalogowanych uytkownikw a tutaj zwrot akcji, gdzie wyrywałem włosy z pleców' 'linki widoczne tylko dla zalogowanych uytkownikw Ludzie, którzy starli w objęciach ciepłego deszczu pytali się kto to i za cholerę nie mogli odejść.
Techniczna perfekcja. Przemoczony i radosny po występie Paula, nie mogłem nie zaliczyć chociaż kilku wałów Pretty Lights. 3 lata temu usłyszałem go pierwszy raz na AR. Pofrunąłem dokładnie tam gdzie niosło mnie muzyczne doznanie. W tym roku wpadłem na niego dokładnie jak zaczął grać utwór, którym uwiódł mnie na pierwszym występie' 'linki widoczne tylko dla zalogowanych uytkownikw skąpany w deszczu cieszyłem się jak dziecko. Całokształt jego występu to majstersztyk, muzyka + oprawa wizualna (na którą prawie nigdy nie zwracam uwagi) wbijały niemiłosiernie głęboko w otwarte umysły. To taki występ, gdzie nawet nie do końca czując jego muzykę, warto zobaczyć dla samej atmosfery - pozycja obowiązkowa.
Następnie trafiłem pod strzechy Circusa, gdzie swoje grała Nina, postałem tam z 40min, stałem przygnieciony i poruszałem się jak klocek od tetrisa, próbowałem złapać ducha utworów, nie udało mi się. Na palcach jednej ręki byłem wstanie policzyć dobre numery, reszta, a zwłaszcza te kwaśne momenty były słabe. Od razu w głowie dźwięczą mi brzmienia chociażby Luka Viberta, u którego można naprawdę poczuć kwas. Przy białym szkwale nie zauważyłem skoków napięcia, widać firma Energa - lokalny dostawca i sprzedawca prądu uciągnęła temat.
Kangding Ray załapałem się na fragment jego występu, nadal siało deszczem i siało basem. Magiczna podróż przez surowe dźwięki, pełne ciekawych „przeszkadzajek” i huśtawek emocjonalnych, sprawiły, że usłyszałem bardzo przyjemny występ. Potem następuje dziwny splot wydarzeń, znalazłem się na chwilę w Circusie, to była końcówka Niny zdecydowanie najlepsza część, którą u niej usłyszałem.
Ale nie mogłem sobie odpuścić Lakkera i to była przejażdżka po moim umyśle, poranek już wszedł na dobre, a co oni robili z malutkimi człowieczkami. Zacząłem u nich na tym' 'linki widoczne tylko dla zalogowanych uytkownikw Numery kręciły niemiłosiernie po głowie. To była niebezpieczna podróż, bo bezbronne umysły, mogły zostać pokaleczone. Zupełnie inny wymiar muzyki. Dużo się tu mówi o nagłośnieniu, jeśli stało się centralnie do sceny, to brzmiało to ok, gorzej już gdy ktoś stał z boku, nie dało się wyłapać wszystkich dźwięków, ale występ kozak, bis zagrali z 15min, numer po prostu nie miał końca. Mocny akcent wieczoru- Wide wygrało.
Max Cooper wpadłem zaraz po zakończeniu na Wide. Namiot roztańczony, szybko załapałem rytm i zacząłem dreptać tak jak to słyszałem, pozytywne wrażenia nie miały końca, a Prodigy i Breathe zamienił ludzi z Circus w wirtualnych muzyków, którzy naparzali na niewidocznej perkusji, gitarze, podśpiewując pod nosem. Koniec pierwszego dnia uważam za mega udany. Dopiero na powrocie dowiedziałem się, że pieprzło na Last.Fm.
Jeśli dotrwaliście to zapraszam dalej.
Dzień drugi, po długiej regeneracji, zakwasy dały o sobie znać, odpuściliśmy świadomie rynek, aby drugą noc ( bardziej intensywną) przeżyć maksymalnie ładując się muzyką.
Kuba Sojka - zaczęliśmy od Circus, i to był bardzo dobry wybór i jedyny właściwy o tej porze, Kuba przygotował się jak na profesjonalistę i wydarzenie przystało. Mimo, że była dopiero chwila przed 20stą. Kuba Serwował już sporą porcję solidnego basu, te 100 osób, które tam było, poczuło zew imprezowy.
Szybka zmiana i wchodzi An On Bast, jakież ona wywijała triki, jak dobrze i z nieprzesadzoną, nieprzekombinowaną zdolnością bawiła się wokalami, zaskakując kilkukrotnie rozbawioną publiczność. Uwielbiam takie ostre cięcia wokali, po których następuję uderzenie. Miło się uraczyłem, technicznie i muzycznie, występ nie odstępował jakością od zagranicznych artystów, momentami nawet był lepszy, ze względu na zabawę brzmieniem.
Dense & Pika, zostaliśmy trochę, bo chcieliśmy usłyszeć Hot Since 82(jeszcze wtedy nie wiedziałem, że nie będzie tego występu), a na SLG były jakieś obsuwy. Grali w miarę ok, ale bez jakiegoś polotu, pamiętam miły wałek' 'linki widoczne tylko dla zalogowanych uytkownikw ładnie poszturchał w namiocie.
Ulotniliśmy się 23:20 bo przecież na Lasf.FM za chwilę miał zacząć grać młodziutki Daniel Avery, na którego czekałem i byłem cholernie ciekaw jak zagra, co doświadczyłem ? Słyszałem charakterystyczne brzmienie Averego technicznie bardzo poprawnie, jednak brakowało mi jakiegoś smaczku, czegoś przy czym rzuciłbym głośne „ o kurwa”, nawet bym powiedział, że czułem te utwory, ale nie czułem dojrzałości w graniu i to jest coś co od razu słychać. Występ na plus jednak bez silnych momentów zwrotnych.
LTJ Bukem, trafiłem na bardzo sympatyczną końcówkę partie jazzowe w utworach windowały emocje, masa rozbujanych ludzi, tym właśnie cechują się dobre występy.
Dj Koze, to był bardzo mocny punkt w moim programie imprezowym, jednak to nie faworyci wygrali AR. Koze jest tego przykładem, numery świetne, perfekcja brzmienia, ale brakowało im tego ognia jak na tak młodą godzinę, ten występ przełożyłbym na koniec po Maetriku.
Chciało mi się skakać, a jak skakać to Brodinski. To był jeden z bardziej energicznych występów jaki usłyszałem na tym AR, utwory nie ciągnęły się od początku do końca, raczyłem się samą esencją każdego numeru. Techniczne Brodinski pokazał kunszt miksowania, to nie było tylko zgrywanie numerów, to była szkoła i doświadczenie, wokale fruwały między numerami, cięcia, uderzenia basem, szybkie przejścia, nie dało się stać w miejscu. Numery Acid Arab, Crackboy czy mistrza Gesaffelsteina(żałuję, że rok temu na nim nie byłem) rozsadziły namiot. Tak jak lubię wejść w klimat seta i płynąć z utworami, tak Brodinski sprawił totalne wywrócenie tej koncepcji, tam się nie dało się płynąć, bo wszystko płonęło.
Akkord i znowu wyspiarski styl, coś co lubię w muzyce, ale nie koniecznie w tej nowej odsłonie (niestety czuć ogromne powielenie starego brzmienia). Na szczęście numery broniły się charakterystyczną ciężką perkusją, trafione zapożyczenie, która jest tak ważna w basowych numerach. Po Akkord zamontowałem się jeszcze na końcówkę Koze, pamiętam i widzę dokładnie szał macicy gdy Bad Kingdom wyniósł Circus na wyżyny euforii, dało się to poczuć.
Zaliczyłem jeszcze dwa numery Phace b2b Misanthrop absolutnie nie znam się na tej muzie, ale mogę powiedzieć jedno, zrobili spustoszenie.
Wide Stage pierwszy dzień surowo i eksperymentalnie Lakker zakończyli dzień na Wide. Poranek sobota, blady świt, kąśliwe promienie przebijają się przez chmury Zeitgeber, mam przed sobą ten piekielny duet. Właśnie o takie granie na festiwalu mi chodzi, ma być z wkręcaniem i wygnaniem duszy w nieznane i pożądane. Robili mega robotę, nie brali jeńców, za to przestrzeń wypełniona była zdrowym pokrzykiwaniem, jękami radości i uniesionymi dłońmi. Bas hulał z lewej na prawą, z góry na dół, a momenty melodyjnie wprawiały w hipnotyczne stany. Nie dało i nie chciało się odejść, ludzie reagowali tak jak głośniki wyrzucały z siebie co raz to bardziej abstrakcyjne dźwięki. Czekanie na bas było spokojem dla duszy i odpoczynkiem dla ciała. Rewelacyjna porcja muzyki.
Maetrik, pełen sił i chłonny na brzmienie, począłem podrygiwać przy ostatnim występie. I tutaj muszę powiedzieć, że zamknięcie Circusa to najlepszy z możliwych wyborów, Maetrik wdarł się w roztańczone umysły, nie pozwolił nikomu odejść. Precyzja w doborze czasu dla numerów, sterowanie nimi dla nas, absolutnie wyrywały do skakania. Nie słyszałem u niego momentów słabych, takie występy i emocje jaki im towarzyszą zapamiętuje się na długo. Wszyscy powiernicy muzyki szli w ogień, prowadzeni ręką wodza. Maetrik rozkołysał tą kilkutysięczną łajbę, pełną tak różnych i zbuntowanych osobowości. Bomba.
Offline
dechomenon :
Jeden minus, i to największy , o którym chcę napisać to brak info dla ludzi, wśród ludz, że 3 dzień jest jeszcze do ogarnięcia. Przez okres festiwalu wyłączam się na internet, telefon, świat zewnętrzny.
No to masz problem, wielu moich znajomych także mimo ,że do Ogrodu Majuni miała niecały kilometr (zakotwiczyli na dzikim Polu obok przystani rybaki)..to nikt z kilkudziesięciu osób się nie pofatygował tam przejść zapytać czy jest szansa na wejśćie a wtedy telefon i wpadasz z ekipą.
Ja rozumiem ,że nie chce się wchodzić na fejsa...albo telefon mógł paść jak ktoś biwakuje na Polu..i problem z baterią...ale to już po prostu czyste lenistwo, nie pójść sprawdzić czy jednak bilety są.....a było mówione przed...warto zajść może będzie szansa.... i była...i ludzie nei skorzystali z niej...na moje oko to na Afterze było koło 600 osób..nie więcej...
Jak wchodziłem o 14:00 i zobaczyłem ,że są wejścia na bramkę to chwyciłem za telefon i informowałem znajomych ,którzy nie mieli tego biletu na after i każdy zainteresowany dotarł... ale ludziom się nie chciało a zrzucają ten minus na Organizatora (A było infe na fejsie a ,że ty nie wchodzisz to już twój problem). Sorry takie mamy czas, co byś chciał by auto z megafonem jeżdziło po Płocku i informowało ,ze mozna wejsc na after ?
Offline
Ja wciąż będę się upierał, że w Cyrku nagłośnienie mogłoby dać z siebie więcej. Dopiero Nina i Maetrik wycisnęli z tego co nieco, dla mnie osobiście na Garym Becku było za cicho, polazłem na środek, żeby się bas lepiej rozchodził i dalej było słabo. Nie wiem, może jestem przewrażliwiony, ale tak mi się wydaje.
Offline
winetu :
na moje oko to na Afterze było koło 600 osób..nie więcej...
na moje max 400 z czego 1/4 w kolejce po piwo !
Offline
winetu :
No to masz problem, wielu moich znajomych także mimo ,że do Ogrodu Majuni miała niecały kilometr (zakotwiczyli na dzikim Polu obok przystani rybaki)..to nikt z kilkudziesięciu osób się nie pofatygował tam przejść zapytać czy jest szansa na wejśćie a wtedy telefon i wpadasz z ekipą.
Ja rozumiem ,że nie chce się wchodzić na fejsa...albo telefon mógł paść jak ktoś biwakuje na Polu..i problem z baterią...ale to już po prostu czyste lenistwo, nie pójść sprawdzić czy jednak bilety są.....a było mówione przed...warto zajść może będzie szansa.... i była...i ludzie nei skorzystali z niej...na moje oko to na Afterze było koło 600 osób..nie więcej...
Zgadzam się, pewna formuła mojego lenistwa powiedziała, nie idę stać pod płot, jak wieśniak za 3zł z nadzieją, że wejdę. Gdzieś mi się to przewinęło po głowie aby tam iść, ale nie liczyłem na okazję. Trochę mój fail, wskazówki imprezowe zaczynają się od organizatorów ja ich nie zobaczyłem i tyle. Uważam, że to minus, a co do reszty to było mega pozytywnie.
Offline
dechomenon :
Moje:
Audioriver 2014 już zakończone. O fali pecha, nieszczęśliwych wydarzeniach losowych, zmianie TT i o tłuszczowym szaszłyku za 30zł powiedziano już sporo. Dla mnie w tym roku festiwal buchnął różnorodnością, w takim sensie, że imprezowałem wszędzie. Najwięcej Circus i Wide, ale wtopiłem się również w tłum na Głównej i Last.fm. Zabrałem ze sobą 3 osoby, które nigdy nie były na AR, jako przewodnik mikro stada wskazałem im wodopój, lokalnych magików oraz ogólny zarys przestrzeni, wywieźli wiele dobrego i niestety zero zupek Knorra.. Ten rok uważam za udany pod względem dyscypliny w przemieszczaniu się między występami artystów. Rok temu miałem zlane, ale w tym ślizgałem się między namiotami rubasznie hasając i pilnując rozkładówki.
Bilans AR: 4,5kg zrzutka wagi, pewnie uszły ze mnie wody, ponad 20h ciągłej zabawy, zjedzony jeden żur staropolski oraz tytka frytek.
Jeden minus, i to największy , o którym chcę napisać to brak info dla ludzi, wśród ludz, że 3 dzień jest jeszcze do ogarnięcia. Przez okres festiwalu wyłączam się na internet, telefon, świat zewnętrzny. Siły po niedzieli jeszcze miałem spore i chciało mi się bawić. KiNK byłby uwieńczeniem AR, bo uwielbiam go za to co on robi z muzyką. Zamiast leżeć przy Wiśle, z wielką chęcią pobujałbym się przy KiNKu. Tak jak na Gerbera słyszałem i nie miałem na niego parcia, to KiNKa do teraz nie mogę sobie wybaczyć.
Dwudniowa podróż zaczęła się od Mind Against i tutaj brawa za występ, bo uraczyłem się, dzielnie dreptając w miejscu i wkręcając się w wir dźwięku oraz nadchodzącej nocy.
Nic na niebie nie zapowiadało takiej petardy, która miała wydarzyć się, a zowie się ona Special Request. W strugach deszczu, totalnie zmoczeni, wojowali nieśmiertelni fani wyspiarskiego pierdolnięcia w najlepszym tego słowa znaczeniu. Jak ktoś nie był fanem to miał powody aby zostać. Jeśli chodzi o basowe uderzenie, to wszyscy Ci, którzy na nim opierają swoją twórczość, mogą się od niego uczyć. Bo w jego utworach i występie było słychać tą angielską tradycję i poszanowanie dl a pierwotnego brzmienia , jakim najogólniej mówiąc była naładowany kiedyś Garage. To był dzień dla tego Pana, zagrał pięknego seta utrzymanego w tym najbardziej smacznym, charakterystycznym starym(odświeżonym) angielskim brzmieniu' 'linki widoczne tylko dla zalogowanych uytkownikw a tutaj zwrot akcji, gdzie wyrywałem włosy z pleców' 'linki widoczne tylko dla zalogowanych uytkownikw Ludzie, którzy starli w objęciach ciepłego deszczu pytali się kto to i za cholerę nie mogli odejść.
Techniczna perfekcja. Przemoczony i radosny po występie Paula, nie mogłem nie zaliczyć chociaż kilku wałów Pretty Lights. 3 lata temu usłyszałem go pierwszy raz na AR. Pofrunąłem dokładnie tam gdzie niosło mnie muzyczne doznanie. W tym roku wpadłem na niego dokładnie jak zaczął grać utwór, którym uwiódł mnie na pierwszym występie' 'linki widoczne tylko dla zalogowanych uytkownikw skąpany w deszczu cieszyłem się jak dziecko. Całokształt jego występu to majstersztyk, muzyka + oprawa wizualna (na którą prawie nigdy nie zwracam uwagi) wbijały niemiłosiernie głęboko w otwarte umysły. To taki występ, gdzie nawet nie do końca czując jego muzykę, warto zobaczyć dla samej atmosfery - pozycja obowiązkowa.
............
Wide Stage pierwszy dzień surowo i eksperymentalnie Lakker zakończyli dzień na Wide. Poranek sobota, blady świt, kąśliwe promienie przebijają się przez chmury Zeitgeber, mam przed sobą ten piekielny duet. Właśnie o takie granie na festiwalu mi chodzi, ma być z wkręcaniem i wygnaniem duszy w nieznane i pożądane. Robili mega robotę, nie brali jeńców, za to przestrzeń wypełniona była zdrowym pokrzykiwaniem, jękami radości i uniesionymi dłońmi. Bas hulał z lewej na prawą, z góry na dół, a momenty melodyjnie wprawiały w hipnotyczne stany. Nie dało i nie chciało się odejść, ludzie reagowali tak jak głośniki wyrzucały z siebie co raz to bardziej abstrakcyjne dźwięki. Czekanie na bas było spokojem dla duszy i odpoczynkiem dla ciała. Rewelacyjna porcja muzyki.
Maetrik, pełen sił i chłonny na brzmienie, począłem podrygiwać przy ostatnim występie. I tutaj muszę powiedzieć, że zamknięcie Circusa to najlepszy z możliwych wyborów, Maetrik wdarł się w roztańczone umysły, nie pozwolił nikomu odejść. Precyzja w doborze czasu dla numerów, sterowanie nimi dla nas, absolutnie wyrywały do skakania. Nie słyszałem u niego momentów słabych, takie występy i emocje jaki im towarzyszą zapamiętuje się na długo. Wszyscy powiernicy muzyki szli w ogień, prowadzeni ręką wodza. Maetrik rozkołysał tą kilkutysięczną łajbę, pełną tak różnych i zbuntowanych osobowości. Bomba.
kurde jaka recenzja, jaki opis.
Dało by rade prozą to opisac ?
PS:Musiał troche skrócić ,bo Admin
pan Tadeusz mi nie pozwolił przejśc dalej
Offline
@dechomenon
świetna relacja, miło się czytało, pozdrawiam serdecznie!
Offline
mitchel :
winetu :
na moje oko to na Afterze było koło 600 osób..nie więcej...
na moje max 400 z czego 1/4 w kolejce po piwo !
no i git można było się rozjebać na trawie pod parasolkami
świetnie to wyglądało
Offline
budi22 :
@dechomenon
świetna relacja, miło się czytało, pozdrawiam serdecznie!
thx, zdrowie!
Offline
LukiTuki :
mitchel :
winetu :
na moje oko to na Afterze było koło 600 osób..nie więcej...
na moje max 400 z czego 1/4 w kolejce po piwo !
no i git
można było się rozjebać na trawie pod parasolkami
świetnie to wyglądało
dokladnie. tak tez rozmawialismy sobie ze znajomymi, ze jakby byl komplet to nie byloby juz tego klimatu. szczerze powiem ze nie wyobrazam sobie tam 1500 luda
Offline
jak bedziecie w berlinie w ciepły weekend pójdzicie w dzień do Kantiny berghain - tam to jest dopiero dobrze zrobione
mitchel :
LukiTuki :
mitchel :
na moje max 400 z czego 1/4 w kolejce po piwo !no i git
można było się rozjebać na trawie pod parasolkami
świetnie to wyglądało
dokladnie. tak tez rozmawialismy sobie ze znajomymi, ze jakby byl komplet to nie byloby juz tego klimatu. szczerze powiem ze nie wyobrazam sobie tam 1500 luda
Offline
jak ja żałuję tej niedzieli, widzę, że ładnie to wyglądało, tym bardziej że była możliwość swoją drogą nie ma co narzekać na to audio, bo i tak jak na nasze warunki jest spoko, nie ma żadnej alternatywy ( jak przed laty) no może troszkę tauron więc cieszmy się z tego co mamy, jest muzyka, jest zabawa, jest klimat, ktoś pisał, że wixy za dużo, prawda jest taka że wszędzie się znajdą przypadkowi ludzie i już nic na to nikt nie poradzi. Festiwal musi też zarabiać na siebie, my chcemy w lu gwiazd z najwyższej półki, więc trzeba jakoś marketingowo dotrzeć do jak największej rzeszy publiczności. To nie jest już to samo Audio co przed laty, gdzie była garstka zapaleńców, którzy czuli się wyróżnieni (wtajemniczeni) te czasy minęły bezpowrotnie i trzeba się z tym pogodzić. Teraz to jest marka, która przyciąga z coraz większą rzeszę różnorodnych ludzi.
Generalnie muzycznie jak dla mnie w tym roku nie było najgorzej, ale gdybym jechał na Hybrid to bym się pochlastał.
Gary ładnie pociskał, Kangding Ray zabrał mnie w inny wymiar rzeczywistości, ale przez ten jebany deszcz krążyłem miedzy Circusem a Wide, Nina też miło zaskoczyła te acidy były pyszne, moje odkrycie tego AR- Max Cooper...pięknie rzeźbił chłopak no i Zeitgeber, Maetrika nie słyszałem, więc nie wiem. Liczyłem na Lakker dwa podejścia na nich miałem, ale nagłośnienie było po chuju, jak ktoś pisał cicho jakoś. Reszty nie pamiętam, nie przykuła mojej uwagi. Za rok również z braku laku i audio dobre
Offline
kielbj :
Liczyłem na Lakker dwa podejścia na nich miałem, ale nagłośnienie było po chuju, jak ktoś pisał cicho jakoś.
No ale przecież organizatory pisały, że będzie 2 razy więcej mocy, o co wam chodzi ludzie
matkę i ojca oszukali, nas nie oszukają! kłamią w żywe jak politykiery, won z organizatorami! złodzieje mocy!
Offline
Narzekać moge tylko na brak Loco Dice i Hot Since 82 bo cholernie na nich czekałem i liczyłem... no i na brak mocy już w niedziele na Sun/Day bo zajebiście mi sie podobało w tym tajemniczym ogródku z parasolkami.
Na nic więcej narzekać nie zamierzam bo dla mnie co roku ten weekend jest jak święto
Pzdr dla wszystkich spotkanych & poznanych.
Mam nadzieje że ta niedziela zostanie na stałe wpisana do programu festiwalu...
We Wcześniaku jak zwykle co roku zło!
Offline
Czytając opinię, ani trochę nie żałuję że po raz drugi odpuściłem ową imprezę. W pamięci zostaną edycję z niesamowitym Garnier'em, JAAR'em, dOP i ta edycja co Liebing grał też świetny line-up był! Szkoda tylko Wide Stage w tym roku, naprawdę srogo wyglądała pod względem obsady! Być może w przyszłym roku organizatorzy jakoś bardziej muzycznie zachęcą. Nie zmienia to faktu, że impreza sama w sobie ma niesamowity klimat.
///
Hot Since 82 już 1.08 grał na Ibizie -_-
Offline
Funkybaki :
Hot Since 82 już 1.08 grał na Ibizie -_-
bo mu sraczka przeszła
Offline
olo2oo1 :
Czesi_ki :
olo2oo1 :
a jak wypadli Lakker?
występ festiwalu
tego się spodziewałem, a wiem, że na Twojej opinii można polegać. obok zeitgeber jedynie oni przykuli moją uwagę w tegorocznym lineupie. trochę za mało żeby się zebrać
wypadli naprawdę niesamowicie i mam poczucie, że dla samego ich występu warto było tam jechać
a poza tym Dariuszu przecież wiesz, że do Płocka nie jedzie się tylko dla muzyki
1923 :
Z kolei Nina Kraviz to jednak zaskoczenie. A to "dziewczyna Klocka"
podobno już nie
Ostatnio edytowany przez Czesi_ki (2014-08-02 19:57:37)
Offline
Czesi_ki :
1923 :
Z kolei Nina Kraviz to jednak zaskoczenie. A to "dziewczyna Klocka"
podobno już nie
a ja myślałem że on chłopczyków lubi
Offline
Powered by PunBB.org
© Copyright 2002–2005 Rickard Andersson
Modifications for GSz © Copyright 2005–2008 YonasH